Bunt w literaturze. Bunt w życiu człowieka. Motyw miłości w literaturze różnych epok. Konspekt wypowiedzi pisemnej „Bunt wznieci słowo poety” – motywy buntu w literaturze różnych epok. Cierpienie – konspekt.

horresco referens © 2022. Wszelkie prawa zastrzeżone Zasilane przez - Designed with the Hueman theme
Motyw kobiety w literaturze BIBLIA - STPierwszą kobietą – matką wszystkich ludzi jest Ewa. Stworzona z żebra Adama, dzieli z nim radosne chwile w raju. Niestety za namową szatana, który przybiera postać węża, kosztuje owoc zakazanego drzewa i namawia do skosztowania Adama. Za karę „pierwsi rodzice” zostają wypędzeni z Edenu.
Wampir to istota ponadnaturalna, obdarzona ludzką powierzchownością, która posiada pewne specyficzne cechy odróżniające ją od normalnych ludzi, takie jak zaostrzone kły, konieczność spożywania krwi człowieka czy różnego rodzaju nadludzkie umiejętności. Choć wampiry nie istnieją w rzeczywistości, to stały się nieodłączną cześć naszej kultury, która stanowi silną inspirację dla wszelkiej maści artystów. Wampiry szczególnie często pojawiają się w dziełach literackich i filmowych, a ich wizerunki są bardzo różne. Za pomocą motywu wampira pisarze i reżyserzy obrazują ich wielorakie portrety, charakterystyczne zachowania i specyficzne cechy. Drakula Motyw wampira obecny jest w literaturze od setek lat. Za jedno z najpopularniejszych dzieł ukazujących ten topos z pewnością można uznać powieść „Drakula” skomponowaną przez Brama Stokera. Tytułowy bohater należy do grona najbardziej rozpoznawalnych wampirów w historii i stał się inspiracją dla wielu późniejszych artystów, którzy sięgali po jego postać. Drakula to hrabia osiadły w pałacu znajdującym się w rumuńskich górach Transylwanii. Początkowo robi wrażenie dostojnego arystokraty o królewskim obyciu i szarmanckim usposobieniu, lecz jego wygląd jest dość nietypowy. Jego charakterystycznym elementem jest długi płaszcz ze stójką, szpiczaste uszy, blada skóra, ostre zęby i białe wąsy. Wieku Drakuli nie da się określić, gdyż jako wampir jest nieśmiertelny i żyje nieprzerwanie od wieków. Bohater mieszka w ciemnym i dość przerażającym pałacu, co komponuje się z jego wyglądem zewnętrznym. Do jego posiadłości przybywa adwokat Jonathan Harker i wówczas czytelnik bliżej poznaje wampira. Na podstawie jego zachowania można wywnioskować, że Drakula szybko się denerwuje i łatwo wpada w szał, tak jak wówczas, kiedy mieszkające w jego pałacu młode kobiety próbują uwieść nowoprzybyłego gościa. Niesamowite są umiejętności fizyczne księcia, ponieważ posiada on nadludzką siłę, potrafi lewitować i chodzić po pionowych powierzchniach, czyta w myślach innych ludzi, umie kierować zachowaniem zwierząt i kontrolować pogodę, zmieniać się w nietoperza lub wilka oraz przenikać przez ściany. Co jednak istotne, ponadnaturalne zdolności Drakuli uaktywniają się w porze nocnej, od zmierzchu do światu, ponieważ jako wampir musi unikać światła słonecznego, które niszczy jego ciało. Destrukcyjny wpływ na Drakulę mają również katolicki krzyż, czosnek oraz chleb sakramentalny. Jedyną możliwością jego uśmiercenia jest natomiast pokropienie wodą święconą lub przebicie serca osinowym kołkiem. Jak przystało na wampira, Drakula spożywa ludzką krew, która pozwala mu na przeżycie setek lat, jednak od czasu do czasu musi się pożywić i wówczas giną ludzie. Jego ugryzienie jest bowiem śmiertelne i prowadzi do metamorfozy ofiary w wampira, co widać na przykładzie Lucy i Miny. Kiedy Drakula chce odpocząć, co zdarza się bardzo rzadko, kładzie się do trumny wypełnionej krwią, gdzie może zaznać spokoju i zregenerować siły. Powieść Brama Stokera obrazuje motyw wampira w sposób nad wyraz sugestywny i kompleksowy, na przykładzie ekscentrycznego i świetnie zarysowanego tytułowego bohatera, który stał się pierwowzorem setek późniejszych wampirów. Ujęcie tematu jest poważne i przerażające, a zarazem nad wyraz sugestywne. Wiedźmin: Chrzest ognia Motyw wampira pojawia się w „Chrzcie ognia” Andrzeja Sapkowskiego, jednym z tomów opowiadań wchodzących w skład sagi o Wiedźminie. Autor w swojej najsłynniejszej powieści przedstawia postać Regisa – wampira wyższego rzędu mającego ponad 500 lat. Z wyglądu bardzo mocno przypomina człowieka, a dokładnie odzianego w długi, stary płaszcz mężczyznę w średnim wieku o długich włosach, z dużym nosem, szpiczastymi zębami, bladą twarzą i czarno kruczymi oczami. Regisa charakteryzuje specyficzny, ziołowy zapach będący efektem noszonych przez niego roślin, których woń ma za zadanie zmylić zwierzęta zdolne do rozpoznania w nim wampira. Podobnie jak inni przedstawiciele swojej rasy, spożywa krew, w efekcie czego w dalekiej przeszłości, kiedy chcąc ją zdobyć, zaatakował pewną wioskę, został złapany i poćwiartowany przez chłopów. Co jednak ciekawe, Regis mówi, że krew nie jest ani jemu, ani innym wampirom wcale potrzebna do życia, gdyż stanowi ona trunek takiego samego typu jak alkohol w przypadku ludzi. Krew daje zatem charyzmę, odwagę, przyjemność i siłę, ale nie jest niezbędna. Należy również podkreślić, że mimo poćwiartowania, oblania wodą święconą i odcięcia głowy Regis nie umarł, lecz musiał się regenerować przez 50 lat. Wspomina również swoją młodość, kiedy to, jak sam mówi, był nierozważny i latał po spożyciu krwi, czego nie akceptowały inne wampiry. Jako dorosła istota charakteryzuje się o wiele dojrzalszym zachowaniem, co widać chociażby na podstawie lojalności, jaką okazuje wobec drużyny Geralta. Regis jest bardo inteligentny, wykazuje się godną podziwu erudycją i doświadczeniem życiowym, o czym świadczy bardzo dobra znajomość medycyny potwierdzona poprzez leczenie Jaskra, prawa, co pokazuje obrona kompanów przed kapłanem, a także psychologii. Jeśli chodzi o nadprzyrodzone moce, to oprócz wspomnianej nieśmiertelności, latania i możliwości regeneracji potrafi on również manipulować ludźmi, panować nad zwierzętami, nie rzuca cienia ani nie odbija się w lustrze. Wampir u Sapkowskiego jawi się jako postać budząca serdeczność i zaufanie ze względu na swoje przyjazne i nieco humorystycznym usposobienie, czego dowodem są chociażby dialogi z Jaskrem. Nie sposób nie obdarzać go sympatią, gdyż jest to postać niezwykle inteligentna, rozważna, doświadczona życiowo i ujmująca swoją serdecznością, która w dużym stopniu przypomina ludzi. To, co odróżnia go od człowieka, to przede wszystkim nadprzyrodzone moce oraz nieśmiertelność. Pamiętniki wampirów Dziełem ukazującym wampiry w zupełnie odmienny, bo młodzieżowy sposób jest pierwsza część „Pamiętników wampirów” zatytułowana „Przebudzenie”. Przedstawia ona historię uczennicy liceum – Eleny – która poznaje i zdobywa serce przystojnego Stefano. Szybko okazuje się, że jej ukochany jest wampirem żyjącym nieprzerwanie od XV wieku, co wskazuje, że jest nieumarły. Jako wampir okazuje się nadzwyczaj dobrą istotą, ponieważ nie pije ludzkiej krwi, jest zdolny do uczuć, szarmancki, uprzejmy i za wszelką cenę chce chronić swoją ukochaną. W gruncie rzeczy Stefano wydaje się bardziej człowiekiem niż wampirem i bez wątpienia można go uznać za pozytywnego bohatera. Potrafi opanować swoje wampirze żądze i nie wyjawiać ich, a ponadto zawsze postępuje tak, aby nie zrobić krzywdy drugiemu człowiekowi. Należy jednak zaznaczyć, że jego ugryzienie skutkuje przemienieniem się w wampira osoby ugryzionej. Całkowicie inaczej został wykreowany jego brat Damon, który również jest wampirem. Jedyne, co go upodabnia do Stefano, to pociągający i zwyczajnie ludzki wygląd zewnętrzny. W przeciwieństwie do niego Damon spożywa jednak ludzką krew i jest w stu procentach negatywną postacią wywołującą nieprzychylne uczucia. Mianowicie w geście zemsty chce odebrać bratu Elenę i pod jego wpływem zaczynają się dziać w miasteczku dziwne rzeczy. W „Pamiętniku wampirów” wampir jest postacią ludzką o powierzchowności i zachowaniu nastolatka, który nawiązuje romans ze zwyczajną dziewczyną. Jego wizerunek nie ma niemal żadnego związku ze starodawnym Drakulą czy Nosferatu i bazuje przede wszystkim na emocjonalności oraz uczuciowości. Motyw wampira w „Pamiętniku wampirów” ukazany jest więc w sposób ludzki, młodzieżowy i wygładzony, co odróżnia go od wcześniej omówionych dzieł. Nosferatu. Symfonia grozy Na podstawie powieści Brama Stokera „Drakula” w 1922 roku został nakręcony niemy film fabularny zatytułowany „Nosferatu. Symfonia grozy”, który przedstawia historię Thomasa Huttera – mężczyzny udającego się do Transylwanii, gdzie ma podpisać umowę z tajemniczym hrabią Orlockiem. Jego zamek znajduje się na odludziu, wysoko w górach, a tamtejsi mieszkańcy boją się do niego zbliżać. Początkowo arystokrata wydaje się przyjaznym, choć tajemniczym człowiekiem o dziwnym wyglądzie. Nosferatu jest bowiem istotą o nad wyraz długich palcach dłoni, podłużnej i łysej głowie, odstających uszach, szpiczastych zębach, wielkich oczach i krzaczastych brwiach. O tym, że jest wampirem, widz dowiaduje się w momencie, gdy z pożądaniem patrzy na skaleczoną rękę Huttera. Kiedy bohater po nocy budzi się z ranami na szyi i zapoznaje się z książką „Księga wampirów”, uświadamia sobie, że w istocie ma do czynienia z prawdziwym krwiopijcą. Na podstawie filmu dowiadujemy się, że Nosferatu śpi w trumnach, boi się widoku krzyża, pije ludzką krew i odpoczywa w dzień, ponieważ nie może egzystować przy świetle słonecznym. Ponadto posiada nadludzkie moce, pozwalające mu na bezszelestne i szybsze niż zwykły człowiek przemieszczanie się czy wstawanie z trumny pionowo. Należy również zwrócić uwagę na fakt, iż jest on ucieleśnieniem zła, zdolnym do zabijania wielu ludzi, co udowadnia podczas podróży statkiem, kiedy wymordowuje całą załogę. Wampir w „Nosferatu. Symfonia grozy” stanowi niszczącą siłę, która sieje śmierć i wprowadza cierpienie do rodzinnego miasteczka Huttera, dokąd przybywa, aby zdobyć żonę bohatera. Wszystko to składa się na niezwykle przerażający i jednocześnie nad zwyczaj inspirujący obraz motywu wampira odpowiadającego stereotypowym wyobrażeniom na jego temat. Nieustraszeni pogromcy wampirów Jednym z filmów o wampirach jest produkcja Romana Polańskiego zatytułowana „Nieustraszeni pogromcy wampirów”. Fabuła opowiada historię dwojga tytułowych pogromców wampirów – doktora Abronsiusa i jego asystenta – Alfreda – którzy wyjeżdżają do Transylwanii w poszukiwaniu umarłych istot żywiących się krwią. Kiedy ukochana Alfreda o imieniu Sara zostaje porwana przez najwyższego wampira – hrabiego von Krolocka – tytułowi śmiałkowie są jeszcze bardziej zdeterminowani, aby udać się do jego zamku, gdzie dane jest nam ujrzeć jego postać. Podobnie jak inni bohaterowie, tak i wampiry w produkcji Polańskiego są bohaterami o przerysowanych cechach, którzy wzbudzają raczej śmiech, a nie przerażenie. Pastiszowa konwekcja filmu sprawiła bowiem, że wampiry jawią się jako istoty lubujące się w zabawie i przesadnie dbające przede wszystkim o to, aby zdobyć kolejną ofiarę. Ujęto je w sposób bardzo stereotypowy, osiedlając je w cmentarnym, ciemnym i pełnym pułapek zamczysku, które buduje atmosferę grozy i napięcia. W „Nieustraszonych pogromcach wampirów” wampiry są postaciami przerysowanymi i stanowią parodię samych siebie, co widać chociażby po chęci zorganizowania balu z uprowadzoną Sarą w roli głównej czy po komicznym chodzeniu po suficie w ich wykonaniu. Takie cechy i przedmioty jak drewniane kołki, wszechobecne krucyfiksy, trumny, brak odbicia w lustrze, ostre zęby i picie krwi zamiast wzbudzać strach bardziej rozśmieszają widza, dlatego można pokusić się o stwierdzenie, że motyw wampira w filmie Polańskiego został ujęty w kontekście parodii i pastiszu na inne produkcje tego typu. Kołysanka Polski film zatytułowany „Kołysanka” przedstawia pewną polską rodzinę składającą się z wampirów i żyjącą na Mazurach. Wizerunek bohaterów jak na wampirów jest dość nietypowy, ponieważ nie boją się światła, a zamiast w szyję wolą wgryzać się w nogi, choć co prawda tradycyjnie żywią się ludzką krwią. Ponadto typowe cechy wampirze, jakie można u nich zauważyć, to możliwość stawania się niewidzialnym i teleportowania się z miejsca na miejsce. W gruncie rzeczy jest to jednak zwykła rodzina, gnębiona takimi samymi problemami jak inne, czyli kryzysem finansowym, wielodzietnością i koniecznością zdobycia pieniędzy oraz jedzenia do życia. Obraz wampira jako bohatera filmowego stanowi więc w „Kołysance” połączenie typowych cech dla tej rasy, co odnosi się do tajemniczego i groźnego wyglądu oraz faktu konieczności spożywania ludzkiej krwi, z zachowaniem charakterystycznym dla zwyczajnego człowieka żyjącego w zachodnim społeczeństwie. Odmienność wampirzej rodziny wrzuconej w sytuację społeczno-ekonomiczną dzisiejszej Polski daje komiczny efekt, dlatego postać wampira w „Kołysance” jest ukazana z przymrużeniem oka, choć nie można jej odmówić nieco grozy. W gruncie rzeczy są to jednak bohaterowie śmieszni i raczej karykaturalni niż wzbudzający strach, co wynika z gatunku filmu, który w założeniu ma być komedią. Rodzinę wykreowaną przez Juliusza Machulskiego bodaj najlepiej oddaje porównanie do kultowej rodziny Adamsów. Wywiad z wampirem Główny bohater „Wywiadu z wampirem” to dręczony problemami egzystencjalnymi wampir, który kiedyś był człowiekiem. Na podstawie przeprowadzonego z nim wywiadu widz ma szansę dokładnie poznać jego długie życie i skomplikowaną osobowość. O ile bowiem Drakula był postacią jednoznacznie złą i odrażającą, o tyle Louis de Pointe du Lac – bo tak się nazywa główna postać „Wywiadu z wampirem” – okazuje się o wiele bardziej złożonym i trudnym do kategorycznej oceny moralnej bohaterem. Wydaje się nawet, że bliżej mu do człowieka aniżeli do wampira. Wampirza część osobowości Louisa odraża go i sprawia, że zaczyna nienawidzić siebie oraz swojego stwórcę – Lestata – czemu daje wyraz podczas kłótni z nim. Główny bohater nie potrafi pogodzić się z koniecznością zabijania, dlatego początkowo stara się odżywiać zwierzętami, co pokazuje, że jest zdolny do moralności i współczucia, co odróżnia go od cynicznego i w istocie okrutnego Lestata. Mimo to Louis nie umie zapanować nad swoim instynktem i wiedziony niepowtarzalnym dla wampira zapachem krwi, posuwa się do zabójstwa człowieka. Natura wampira bierze w nim górę i sprawia, że już nigdy nie będzie miał szans na stanie się człowiekiem. Powoduje to u Louisa głębokie rozterki i dylematy wewnętrzne, ponieważ z jednej strony jest świadomy zła, jakie wyrządza, zabijając niewinnych ludzi i mocno tego żałuje, a z drugiej nie jest w stanie tego opanować i nawet gdyby nie chciał, to i tak musi zabijać, ponieważ taka jest jego natura i tak każe mu instynkt. Znamienna jest postawa Louisa wobec Claudii – dziewczęcej wampirzycy zrodzonej z jego ugryzienia. Mianowicie główny bohater opiekuje się nią, wychowuje ją oraz rozwija jej osobowość i intelekt, co jeszcze bardziej pogłębia jego iście ludzki wizerunek. Louis jako wampir czuje się udręczony i nieswój, a jako człowiek wyraża wstręt i obrzydzenie do samego siebie, dlatego czytelnik współczuje mu i postrzega jego los jako tragiczny. Takie ujęcie motywu wampira bez wątpienia można określić jako walkę z konwencjonalnym sposobem postrzegania wampira, którego osobowość, zachowanie i cechy charakteru nie pozwalają na jednoznaczną ocenę. La Vampire Dziełem malarskim odnoszącym się do tematyki wampirycznej jest kompozycja „La Vampire” Philipa Burne’a-Jonesa. Ten czarno-biały obraz przedstawiania scenę zabójstwa pewnego mężczyzny przez jego kochankę. O tym, że obie postaci przed chwilą były złączone w miłosnym uścisku, świadczy fakt, że ich ciała są na wpół roznegliżowane i leżą na łóżku. Kobieta będąca wampirem siedzi na mężczyźnie i pełnym pożądania wzrokiem spogląda na jego nieżywe ciało, na którego piersi widać rany spowodowane przez kły widoczne u wampirzycy. Obraz wygląda bardzo rzeczywiście, budzi duże emocje i wywołuje strach u widza, który może czuć zaniepokojenie spowodowane bezwzględnością zabójstwa i satysfakcją, jaką ma wampir z jego dokonania. W taki sposób dzieło Burne’a-Jonesa ukazuje istotę wampirów żywiących się krwią innych ludzi. Jest to bardzo stereotypowe i dosadne zaprezentowanie wampirów. Vampyr Inny obraz podejmujący tematykę wampiryczną to „Vampyr” Edwarda Muncha. W porównaniu do poprzedniego dzieła jest on bardziej pastelowy i mniej rzeczywistym, dlatego nie budzi tak dużych emocji. Kolory są lepiej widoczne, a dokonywane przez wampira picie krwi z człowieka nie wygląda tak dosadnie. Właściwie gdyby nie nazwa obrazu trudno byłoby mieć pewność, że odnosi się on do zagadnienia wampiryzmu, gdyż znajdujące się na głównym planie postaci równie dobrze mogą budzić skojarzenia z uściskiem. Można zatem wysnuć wniosek, że Edward Munch chce w ten sposób przedstawić wizerunek wampira jako coś więcej aniżeli tylko wypijanie krwi w celu zaspokojenia wampirycznej żądzy. W moim odczuciu dzieło to ma być wyrazem pewnej absurdalnej bliskości i namiętności. Takie jest moje zdanie, ponieważ Munch słynął ze swoich często abstrakcyjnych i związanych z przemocą obsesji, których wyrazem były jego obrazy. Można nawet domniemywać, że był on zafascynowany wizerunkiem, będącym w tym przypadku jego inspiracją. Motyw wampira w literaturze, malarstwie, filmie i sztuce ukazywany jest na bardzo różne sposoby: poważnie i przerażająco,; młodzieżowo i łagodnie, a nawet komicznie i komediowo. Widać zatem, że sposób ujęcia motywu wampira znacznie zmienił się na przestrzeni wieku i został w dużej mierze oswojony, w efekcie czego wampiry zaczęły przybierać inne kreacje niż przerażających i groźnych krwiopijców, przeistaczając się w istoty piękne lub wręcz zabawne. Pomimo różnic pewne cechy wampirów przewijają się w każdym dziele, ponieważ zawsze są to istoty obdarzone ponadnaturalnymi zdolnościami i prawie pełną nieśmiertelnością. Z całą pewnością można również stwierdzić, że wampiry to bohaterowie ekscentryczni, o wyraźnie zarysowanych, ekscentrycznych portretach. Bibliografia I Literatura podmiotu: 1) Burne-Jones Philip, La Vampire, Londyn, Muzeum Narodowe, 1897, olej na płótnie, 2) Jordan Neil, Wywiad z wampirem, USA, Geffen Pictures, 1994, 3) Machulski Juliusz, Kołysanka, Polska, Studio Filmowe, 2010, 4) Munch Edward, Vampyr, Oslo, Muzeum Muncha, 1893-1894, olej na płótnie, 5) Friedrich Wilhelm Murnau, Nosferatu – symfonia grozy, Niemcy, 1922, płyta DVD, 6) Polański Roman, Nieustraszeni pogromcy wampirów, USA, Wielka Brytania, Metro Goldwyn Mayer, 1967, 7) Smith Lisa Jane, Pamiętniki wampirów. Księga 1. Przebudzenie. Walka. Szał, Warszawa, Warszawa, ISBN 8366541701, 8) Sapkowski Andrzej, Chrzest ognia, Warszawa, SuperNOVA, 2000, ISBN 9788370541507, 9) Stoker Bram, Dracula, Kraków, Zielona Sowa, 2009, ISBN 8345788910. II Literatura przedmiotu: 1) Baranowski Bohdan, W kręgu upiorów i wilkołaków, Łódź, Wydawnictwo Łódzkie, 1984, s. 33-34, 2) Katarzyna Kaczor, Od Draculi do Lestata. Portrety wampira, Gdańsk, Gdański Klub Fantastyki, 2004, ISBN 8355471421, s. 110-113 3) Karg Barb, Spaite Arjean, Sutherland Rick, Wampiry. Historia z zimną krwią spisana, Gliwice, Septem, 2010, 8321478852, s. 8-10, 55-56, 4) Ziębiński Robert, „Kołysanka”, czyli depresja polskiego wampira [online], [dostęp Dostępny w Internecie pod adresem: Ramowy plan wypowiedzi: 1. Teza: Motyw wampira w literaturze, malarstwie, filmie i sztuce ukazuje postawy, zachowania, wizerunki i charakterystyczne cechy wampirów. 2. Kolejność prezentowanych argumentów: a) „Drakula”: pierwowzór wampira jako postać przerażająca, okrutna i posiadająca szereg nadludzkich umiejętności. b) „Chrzest ognia”: Regis jako długowieczny wampir będący sympatyczną i budzącą ciepłe uczucia postacią, która jest bardzo mądra, pomocna i uczynna. c) „Pamiętniki wampirów”: wampiry jako istoty o ludzkim zachowaniu i wizerunku, które są zdolne do przeżywania uczuć, kochania i normalnie żyją wśród ludzi. d) „Nosferatu. Symfonia grozy”: okrutny, groźny, zabójczy i tajemniczy wampir, który jest symbolem zła i siłą siejącą śmierć wszędzie tam, gdzie się uda. e) „Nieustraszeni pogromcy wampirów”: motyw wampiryzmu ujęty w sposób przerysowany i groteskowy, co wynika z ogólnej wymowy filmu, który jest pastiszem na produkcje z wampirami w roli głównej. f) „Kołysanka”: groteskowy, karykaturalny i komiczny obraz wampirów, które z powodu swojej natury wplątują się w wiele kłopotów. g) „Wywiad z wampirem”: cyniczny, okrutny i jednocześnie charyzmatyczny wampir, czerpiący garściami z wizerunku wykreowanego przez Drakulę. h) „La Vampire”: scena „zagryzienia” ofiary przez wampirzycę; przerażający, dosadny i dosłowny obraz wampira; ukazanie istoty wampiryzmu. i) „Vampyr”: wyraz fascynacji wampiryzmem, który oznacza coś więcej aniżeli tylko wysysanie krwi z ciała ofiary. 3. Wnioski: a) Motyw wampira w literaturze, filmie i malarstwie ukazywany jest na bardzo różne sposoby: poważnie i przerażająco; młodzieżowo i łagodnie; komicznie i komediowo. b) Sposób ujęcia motywu wampira znacznie zmienił się na przestrzeni wieku i został w dużej mierze oswojony. c) Cechy, które posiadają wszystkie wampiry niezależnie od sposobu ujęcia ich wizerunku, to nieśmiertelność i ponadnaturalne zdolności. d) Wampiry to bohaterowie ekscentryczni, o wyraźnie zarysowanych portretach.
Motyw pychy i pokory w literaturze. 22 lipca, 201519 czerwca, 2023. Pycha i pokora to dwie przeciwstawne wobec siebie postawy życiowe, które całkowicie się od siebie różnią. Pycha polega bowiem na zbyt wysokiej pewności siebie graniczącej z arogancją i wyniosłością, natomiast pokora charakteryzuje się skromnością, wyważonym

Wampir to brzmi dumnie! A raczej brzmiało, gdyż ostatnimi czasy doszło wręcz do upadku owej budzącej przez stulecia grozę postaci. Skąd wziął się wampir? Teorii jest wiele. Jedni łączą je z dziedziczną chorobą – porfirią. Inni tłumaczą przypadkami chowania ludzi żywcem – wszakże dawniej medycyna nie była wspierana techniką i nietrudno było przeoczyć fakt, iż w rzeczonym „denacie” wciąż są jeszcze nikłe, bardzo spowolnione funkcje życiowe. Gdy taki delikwent przebudził się podczas własnego pogrzebu, czekało go tylko jedno – kołek wbity w pierś. Legendy o żądnych krwi wampirach wzmocnione zostały przez takie historyczne postaci, jak okrutny wołoski hospodar Vlad Tepes, czy jego nie mniej okrutny ojciec Vlad Dracul, którzy byli pierwowzorem Draculi, czy też Elżbieta Batory, która uwielbiała brać kąpiele w krwi młodych dziewic. Nic dziwnego, że w dawnych czasach postać wampira budziła w ludziach taką grozę. Zrozumiałe jest więc, że w końcu wampirem zainteresowali się literaci, a następnie filmowcy. Pierwszym książkowym wampirem był „Wampir” Polidoriego, ale to nie on podbił serca czytelników. Dopiero Dracula Brama Stokera zyskał sławę. Z czasem Draculą zainteresowali się filmowcy i wkrótce powstał obraz wzorowany na książce „Nosferatu”. Tak oto rozpoczęła się historia filmowego wampira. Pierwszym filmowym wampirem był Nosferatu (czyli ni mniej ni więcej jak przechrzczony Dracula) Murnaua z genialną kreacją aktorską Maxa Schrecka. Ów owiany mgiełką tajemnicy aktor stworzył filmowy archetyp wampira, który co prawda po dziewięćdziesięciu latach celuloidowego żywota już nie przeraża, ale i bynajmniej nie śmieszy. Można powiedzieć iż mimo, że dzieło to pochodzi z epoki kina niemego to starzeje naprawdę bardzo powoli, a sam Nosferatu do dziś wzbudza niepokój swą trupią fizjonomią i kostycznymi ruchami. Dlaczego Nosferatu a nie Dracula? Przecież gołym okiem widać, że blisko było filmowi do literackiego pierwowzoru. To samo pochodzenie, hrabiowski tytuł i podróż do obcych przecież naszemu wybitnie uzębionemu bohaterowi stron, a na obczyźnie nieodwzajemniona fascynacja pewną śmiertelniczką, która zresztą okaże się zgubą wampira. Więc czemu Nosferatu, a nie Dracula? Przyczyna była prozaiczna: brak praw autorskich. W związku z tym właściwy Dracula miał się narodzić dopiero dekadę później, ale zanim się z nim bliżej zapoznamy zastanówmy się, dlaczego Nosferatu aż tak bardzo różnił się od swych następców. Dlaczego był pokracznym, milczącym stworem, nie mającym w sobie za grosz wdzięku i uwodzicielskiego czaru, jakim niewątpliwie obdarzony został Dracula? Aby odpowiedzieć sobie na to pytanie, trzeba poszerzyć trochę horyzont i ujrzeć ówczesne realia historyczne, a nie były one za wesołe. Film powstał tuż po pierwszej wojnie światowej w upokorzonych przegraną Niemczech. W pogrążonym w kryzysie kraju niechętnie spoglądano na imigrantów – a wiemy z doświadczenia, że od ksenofobii do antysemityzmu prowadziła krótka droga. Dla Niemców, szukających na siłę winnych, to właśnie Żydzi – jako najbardziej charakterystyczna i najtrudniej asymilująca się grupa etniczna – stali się w naturalny sposób łatwym celem. Trudno jednoznacznie orzec, czy „Nosferatu” jest przesiąknięty antysemickim duchem, czy nie, jednak wielu jest takich, którzy analizując wygląd wampira (jego nos, brwi, uszy) dochodzą do wniosku, iż przypomina on znany z karykatur wypaczony stereotyp Żyda. Gdy narodził się filmowy wampir, w odróżnieniu od współczesnego, wzbudzać miał lęk. „Nosferatu” Murnaua powstał w czasach, gdy Europa wciąż jeszcze nie była w stanie otrząsnąć się z powojennej traumy, a na dodatek już zaczynały ją jątrzyć niepokoje związane z powstaniem Trzeciej Rzeszy i narastającym napięciem, który doprowadził do wybuchu Drugiej Wojny Światowej. Nie było chyba innego gatunku filmowego, który by tak jak horror trwał w nieustającej interakcji z nastrojami społecznymi. I tak zarówno „Nosferatu”, jak i „Dracula” z Belą Lugosim, które powstały w czasie niepokoju międzywojennego i rodzącego się faszyzmu, wzbudzały lęk. Gdy zaś świat osiągał względną stabilizację i żyło się całkiem spokojnie, kultura filmowa rozbrajała przebrzmiałe lęki żartując sobie z wampirów (jak choćby dla przykładu w filmie Polańskiego „Nieustraszeni pogromcy wampirów”). Generalnie horror jako gatunek w czasach pokoju był zdecydowanie w odwrocie. Znając już podłoże, żyzną glebę, z której wykwitła pierwsza wzbudzająca strach kreatura kina wampirycznego, Nosferatu, moglibyśmy już przejść do jego następcy, czyli Draculi, lecz nim to uczynimy i zajmiemy się bardziej 'ucywilizowaną’ i poniekąd uczłowieczoną wersją wampira, zrobimy sobie jeszcze małą wycieczkę w przyszłość. Wydawałoby się, że postać prawdziwego wampira, jak Dracula czy Nosferatu, na skutek ewolucji: od odczłowieczonego maszkarona, jakim był Nosferatu po metroseksualnego idola nastolatek, czyli Edwarda Cullena („Zmierzch”) – została pochowana na wieki z osinowym kołkiem w sercu. Nic bardziej błędnego. Potomkowie Nosferatu wciąż żyją i choć trwają w ukryciu, to od czasu do czasu wychyną zza celuloidowej mgły, by zatopić kły w szyi widza. Pod koniec lat siedemdziesiątych niespodziewanie na ekranach kin ponownie zagościł „Nosferatu”, będący ni mniej, ni więcej jak remakiem znanego działa sprzed lat. Można by rzec, że film genialnego duetu reżysersko-aktorskiego (Herzog-Kinski) był jak krzyk tęsknoty za, wzbudzającym atawistyczny i nie dający się do końca zdefiniować lęk, wampirem. Mimo powrotu do źródeł, nie była to klisza w kliszę idealnie odwzorowana kopia filmu sprzed lat. „Nosferatu” Herzoga znowu jest bardziej gadzi niż ludzki, znowu bardziej kojarzy się z przyczajonym na swą ofiarę drapieżnikiem niż odzianym w wytworne szaty czarującym hrabią. Nosferatu jest wampirzy aż do bólu – pozbawiony ludzkich cech, bez skrupułów i hamulców – ale Herzog wszczepił weń ludzki pierwiastek i to go właśnie odróżniało od pierwowzoru – tym pierwiastkiem jest samotność. Trochę na wzór Frankensteina, choć nie w takim natężeniu oczywiście, Nosferatu grany przez Kinskiego ma w sobie tę tęsknotę, to pragnienie, by zbliżyć się do ludzi, ich uczuć. Jednakże w odróżnieniu od Frankensteina te pragnienia są bardziej wynaturzone, mroczne, przypominają niekontrolowaną żądzę, ale żądzę sprawiającą, że w odróżnieniu od pierwowzoru z filmu Murnaua ten Nosferatu… naprawdę cierpiał. Później też od czasu do czasu można było w kinie natrafić na „oddraculowane”, wzorowane na Nosferatu wampiry. Nie byłoby błędem stwierdzenie, że wykształciła się pewna odnoga kina wampirycznego; nowy, choć mniej znany nurt. Najczytelniejszym chyba nawiązaniem byłby film „Cień wampira”, ale tu nie ma się akurat czemu dziwić gdyż… opowiadał on historię powstawania filmu „Nosferatu”, z tym, że historia ta była częściowo fikcyjna, ponieważ opierała się na plotce. W plotce tej twierdzono, że aktor, Max Shreck, był najprawdziwszym wampirem… Ale gdyby pominąć ten film, okazałoby się, że znajdzie się jeszcze sporo pozycji, w których pojawiają się pobratymcy Nosferatu. I tak: „Miasteczko Salem” na podstawie powieści Stephena Kinga – cały film oparty został na archetypie odrażającego, nieludzkiego wampira. „Blade II” tu obok zwykłych wampirów, krwiopijcy wzorowani na Nosferatu występują jako odrębna i nieco bardziej odrażająca wampirza rasa. Nosferatu do tego stopnia zakorzenił się w świadomości filmowców, że jego wyraźny refleks pobłyskuje nawet w bądź co bądź skierowanym do nastolatków horrorowym tasiemcu „Buffy: postrach wampirów”. Co prawda w owym serialu na co dzień wampiry wyglądają jak ludzie, lecz od czasu do czasu… ukazują swe drugie, mniej przyjemne oblicza. Oblicza wzorowane właśnie na Nosferatu. Po Nosferatu nadeszły czasy Draculi. Był on zapowiedzią tego, co się stanie z wampirami dużo, dużo później, czyli w „Wywiadzie z wampirem”. Filmie będącym katalizatorem przemian, które sprawiły, że filmowcy zdeptali wizerunek wampira doprowadzając do powstania trylogii „Zmierzch”, stworzonej raczej na potrzeby nastolatek wzdychających do plakatów z idolami niż wielbicieli gatunku. Niestety. Ale zanim dojdziemy do tej niewątpliwej katastrofy, zajmijmy się czasami, gdy wampir był jeszcze wampirem, z kości i… krwi. W latach trzydziestych charakterystyczny aktor Bela Lugosi przyczynił się do stworzenia archetypicznej postaci hrabiego Draculi, uznawanej po dziś dzień za klasyczną postać wampira filmowego. Jak ów wyglądał chyba nie trzeba nikomu opisywać, w dzisiejszych czasach nawet dziecko skojarzy, iż był to czarujący kobiety, arystokratyczny elegant w czarnej pelerynie, a że miał dość specyficzne skłonności… W 1931 roku powstał film „Dracula” Toda Browninga z Belą Lugosim w roli tytułowej. Tym wcieleniem wampir jako pierwszy z panteonu zmór i strachów odrzucił postać potwora; przestał wzbudzać strach, a miast tego zaczął rozsiewać wokół siebie aurę podskórnego niepokoju, który w strach przeradzał się sporadycznie – tylko wtedy, gdy hrabia w wiadomym celu eksponował swe uzębienie. A propos uzębienia trzeba nadmienić, że w tym filmie wampir nie miał jeszcze typowych dla swego gatunku kłów, a jedynie nieco większe… siekacze. Klasyczne wampirze kły pojawiły się po raz pierwszy aż 26 lat później w mało znanym meksykańskim horrorze „El Vampiro”. Zaskakuje to tym bardziej, gdy sobie uświadomimy, że znacznie wcześniej, w „Synu Draculi” z 1943 roku, pokazano przemianę wampira w nietoperza, a przecież wampir aż tak bardzo nam się nie kojarzy z nietoperzami, jak z owym specyficznym uzębieniem. Ale porzućmy już wątek stomatologiczny, a zajmijmy się trochę najbliższym otoczeniem hrabiego Draculi. Nieodzowną częścią filmów, gdzie jest on bohaterem, są zasnute mgłą położone wysoko w górach zamki – odgrodzone na ogół od świata przepaściami (których dna nie sposób było wypatrzeć). Do zamku obowiązkowo prowadził zawieszony nad przepaścią niszczejący most. Do tego dodać trzeba jeszcze opustoszałe domostwa, krypty, tajemne przejścia czy wielkie łoża w zamkowych sypialniach oraz takie rekwizyty, jak czosnek, krzyż, trumna i osinowy kołek. To wszystko kojarzymy z wampirami i Draculą, to wszystko pojawiło się w ekranizacji Toda Browninga z 1931 roku, ale takie obrazki i akcesoria niewątpliwie muszą się też kojarzyć z filmami realizowanymi przez wytwórnię Hammer i kolejnym charakterystycznym aktorem wcielającym się w rolę hrabiego Draculi – Christopherem Lee. Wraz z filmami Wytwórni Hammer Dracula w całkiem dobrej formie przetrwał lata pięćdziesiąte i sześćdziesiąte i wkroczył w lata siedemdziesiąte. Jednak lata siedemdziesiąte i osiemdziesiąte nie były mu już tak przychylne – w filmach z nim coraz więcej było tandetnej erotyki i epatowania przemocą: ta dominowała zwłaszcza w scenach uśmiercania hrabiego – masakrowano go na wszelkie możliwe sposoby, a na koniec jego truchło obowiązkowo rozkładało się w przyspieszonym tempie. Coraz więcej taniego efekciarstwa, coraz mniej nastroju. Dopiero początek lat dziewięćdziesiątych i „Dracula” Francisa Forda Coppoli uratowały hrabiego przed ostatecznym upadkiem. Od strony fabularnej mamy tu do czynienia z powrotem do przeszłości i w miarę wiernej adaptacji powieści Brama Stokera. Obraz ten, w odróżnieniu od poprzednich adaptacji, wręcz ocieka erotyzmem (ale w dobrym tego słowa znaczeniu). Mamy tu erotykę wysmakowaną, a jej pojawianie się jest w pełni usprawiedliwione pod względem narracyjnym. Dracula Coppoli to męczennik. To człowiek-grzesznik na wieki uwięziony w ciele potwora. Z jednej strony spragniony krwi, a z drugiej miłości – o której pamięć pielęgnował w sobie przez przepełnione pustką wieki. Dracula w interpretacji Garego Oldmana to postać tragiczna naznaczona piętnem, przeraźliwie samotna. Sam film mimo, że zaliczany do gatunku zwanego horrorem, leży moim zdaniem bliżej dramatu niż kina grozy sensu stricte. Coppola w swym filmie bardzo mocno trącił strunę dotyczącą seksualności i można stwierdzić, że jej dźwięk miał niebagatelny wpływ na to, jak postrzega wampiry współczesne kino. Jego „Dracula” to preludium do gwałtownej ewolucji wampirów, do jakiej dojdzie wraz z filmem „Wywiad z wampirem”. Poza tym film Coppoli to doskonały przykład schematu narracyjnego kina wampirycznego. Faktem jest, że historia, w której występuje wampir musi zawierać wątek przemienienia. Wampiryzm w filmie tego typu musi przeplatać się z miłością lub erotycznym pożądaniem. Kolejny klasyczny motyw to tropienie wampira i w finale jego zgładzenie, przez co widz wie, że właśnie wraca do dobrze znanej oswojonej rzeczywistości. Ale kino wampiryczne nie samym Nosferatu i Draculą stoi. Biorąc pod uwagę, że mamy równouprawnienie należałoby też wziąć pod lupę wampirzyce. Niestety na polu horroru nie ma pełnego równouprawnienia – o ile literackie poletko jest w tym względzie w miarę otwarte, bo mamy żeński odpowiednik Draculi: wampirzycę Carmillę, której odległym pierwowzorem była niewątpliwie księżna Elżbieta Batory, o tyle w filmie, wampirzyc, jako głównych bohaterek, raczej nie można było uświadczyć. Sytuacja zmieniła się dopiero po 2000 roku, kiedy w kinach pojawiła się trylogia „Underworld”. W tym miejscu jako ciekawostkę muszę nadmienić, że i my mieliśmy swoją wampirzycę jako główną bohaterkę filmu i to o dziwo w połowie lat osiemdziesiątych – pojawiła się w nie najwyższych lotów horrorze „Lubię nietoperze”, a na kolejną polską wampirzycę przyszło nam czekać aż ćwierć wieku – póki na ekrany kin nie zawitała wampiryczna komedia Juliusza Machulskiego „Kołysanka”. Omawiając temat wampirzyc w filmie nie można pominąć wampirycznego kina erotycznego – tu przesadnie „zębate” panie na tyle zawojowały ekrany, że w latach siedemdziesiątych rozwinął się nawet odrębny podgatunek określany jako „lesbian vampire”. Przed rokiem 2000 postać wampirzycy pojawiła się jeszcze w dwóch filmach z klasycznego nurtu – były to: „Zagadka nieśmiertelności” z 1983 roku i „Uzależnienie” Ferrary z 1995 roku. Jak widać, nietypowych wariacji gatunkowych w nurcie wampirycznym (podobnie jak i w innych filmach z gatunku zwanego horrorem) nie mogło zabraknąć. I tak mniej więcej w tym samym czasie, co wampiryczne filmy erotyczne zaczęły się pojawiać przeróżne mutacje gatunkowe, jak na przykład: „Blackula” – film wpisujący się w nurt blaxploitation, gdzie wampir był ciemnoskóry, czy „Billy the Kid vs. Dracula” – pomieszanie westernu z horrorem wampirycznym, a nawet połączenie z nurtem filmów karate – jak w „Legend of 7 Golden Vampires”. Doszło nawet do tego, że nakręcono takie kuriozum, jak „Zoltan, pies Drakuli”, gdzie głównym bohaterem był pies-wampir… O wiele bardziej cywilizowanym podejściem do tematu wykazał się nasz rodak, Roman Polański, którego prześmiewczy „Nieustraszeni pogromcy wampirów” zapoczątkowali modę na komedie i pastisze wampiryczne. Ośmielę się stwierdzić, że po tej czarnej komedii w nurcie wampirycznym nic równie dobrego do dziś się nie pojawiło. Choć z drugiej strony trzeba oddać honor Juliuszowi Machulskiemu, który w 2010 roku stworzył bardzo udaną komedię wampiryczną – „Kołysanka”. Nieco mniej szczęścia pod tym względem miał wampir u twórców zachodnich, gdzie zrobiono z niego albo kretyna („Dracula: wampiry bez zębów”), albo marchewkożerną kaczkę (animowany serial „Hrabia Kaczula”). Również kino fantastyczne sięgnęło po postać wampira. Tu najczęściej przyczyną wampiryzmu był tajemniczy wirus – tak było choćby w „Rabid” czy „Forstbiten”, że nie wspomnę już o trzech ekranizacjach powieści Richarda Mathesona „Jestem legendą” (choć należy nadmienić, że w ostatniej z ekranizacji rzeczonym wampirom bliżej było raczej do zombie i tylko światłowstręt się ostał jako jedyna wampiryczna cecha). Pewnym novum jest w tym nurcie film “Daybreakers: Świt”, który stanowi w pewnym sensie krzyżówkę tematyki wampirycznej i „Matrixa”. Gdybając, co by tu jeszcze można było powiedzieć nowego w temacie mariażu kina fantastycznego i wampirycznego obstawiałbym, że w najbliższej przyszłości zapewne powstanie film, w którym wampiry okażą się przybyszami z kosmosu, choć mnie osobiście bardziej zaintrygowałaby postać wampira energetycznego (jaka byłaby oszczędność w temacie efektów specjalnych i charakteryzacji!) mającego problem z wysysaniem zbyt dużych ilości sił życiowych ze swoich ofiar… ale czy to by była jeszcze fantastyka? Kwestią czasu pozostało to, kiedy i kino akcji sięgnie po postać wampira. Poczynając od „Vampires” Carpentera i serii „Blade”, a kończąc na trylogii „Underworld”, gdzie potomkowie Draculi biegają uzbrojeni po zęby w broń palną, granaty, a nawet od czasu do czasu przedmioty przypominające gadżety rodem z filmów o Bondzie, kino stworzyło specyficzną mieszankę wampira z komandosem z oddziałów specjalnych. Jak dla mnie dość ciężkostrawna mieszanka. Wracając do przeszłości, należy jeszcze poruszyć temat melodramatu, którego coraz więcej jest we współczesnych filmach wampirycznych, a którego cechy znajdziemy już w „Nosferatu” Murnaua (że o wersji Herzoga nie wspomnę). Jak widać od czasów gdy powstał „Nosferatu” i „Dracula” do dziś, wampir na dobre zagościł w panteonie popkultury. Na dodatek nie raz wykorzystywano nieboraczka w różnych celach: a to feministki uznały go za symbol agresywnej męskości, a to wzbudzał zadumę nad tematem nieśmiertelności („Zagadki nieśmiertelności”), czy samotności (od „Nosferatu” przez „Draculę” i „Wywiad z wampirem” do tegorocznego „Pozwól mi wejść”). Figurą wampira posłużono się, by podjąć tematykę nieuleczalnej choroby – jak choćby w „Zagadce nieśmiertelności” – czy wreszcie nałogu – tu znakomitym przykładem może być film Abla Ferrary „Uzależnienie”, gdzie 'zarażona’ przez wampirzycę bohaterka przekształca się w wampira i wkrótce zaczyna odczuwać głód krwi. W zupełnie inny sposób tę samą tematykę potraktował film „Anonimowi krwiopijcy” – to co u Ferrary było dramatem, tu zmieniło się w komedię: wampiry pragnące uwolnić się od swego nałogu przystępują do programu odwykowego dwunastu kroków… Inną sprawą jest seksualność wampirów – wraz z nadejściem takich filmów jak „Wywiad z wampirem” czy trylogia „Zmierzch” wampir zaistniał także jako (o zgrozo!) symbol seksu dla nastolatek. Jak do tego doszło? Wampir ewoluował od nieludzkiego monstrum w „Nosferatu” Murnaua przez cierpiące, ale nadal odrażające monstrum w filmie Herzoga i czarującego arystokratę („Dracula”) aż po metroseksualnego nastolatka w „Zmierzchu”. Pomiędzy „Draculą” a „Zmierzchem” było jeszcze kilka etapów pośrednich, które sygnalizowały, w jakim kierunku zmierza postrzeganie wampira przez filmowców – można powiedzieć, że były to zapowiedzi nieuchronnego upadku mitu wampira jako istoty tajemniczej i groźnej. Jednym z pierwszych filmów, gdzie wampiry bliższe były zbuntowanym nastolatkom niż mrokom Transylwanii, był film „Straceni chłopcy” z 1987 roku opowiadający właśnie o zbuntowanych nastolatkach, członkach gangu motocyklowego a jednocześnie… wampirach. Kły zostały już trochę spiłowane. Kolejnym etapem uczłowieczania wampira był niewątpliwie serial „Buffy: postrach wampirów”, w którym wampiry na co dzień z wyglądu niczym nie różniły się od nastolatków (nawet trapiły ich te same wewnętrzne rozterki i przeżywały podobne kłopoty), a jedynie od czasu do czasu sporadycznie ukazywały swe drugie oblicze. Kolejnym istotnym etapem przemiany wampira był dość lichy film „Blade”, w którym postać wampira została przerobiona na modłę superbohatera z filmów sensacyjnych sprawniej posługującego się bronią palną niż specyficznym uzębieniem. To były zaledwie tąpnięcia, jednak prawdziwym trzęsieniem ziemi okazał się film „Wywiad z wampirem” na podstawie powieści Anny Rice. Krwiopijca stał się niemal ludzką, cierpiącą a zarazem pociągającą dla kobiet istotą (tym bardziej, że w obsadzie byli aktorzy uznawani w tamtych latach za najprzystojniejszych: Tom Cruise, Brad Pitt i Antonio Banderas). Na dodatek główni bohaterowie wywoływali w nas współczucie spowodowane faktem, iż czegokolwiek by nie robili, to i tak naznaczeni są przekleństwem, od którego nikt, ani nic ich nie uwolni (a ich czyny są raczej zdeterminowane zwierzęcą częścią natury niż chęcią czynienia zła). Wampiry Rice miotają się bezsilnie opętane przez niezaspokojone żądze, nieukojone żale i niespełnione namiętności, aż w końcu grzęzną na mieliźnie niewyobrażalnej nudy ściśle związanej z ich nieśmiertelnością. Wampir jako postać tragiczna, a jednocześnie bardzo ludzka. Choć poczyniono tu kolejny krok, by zbliżyć się do dzisiejszego wypaczonego obrazu wampira, to trzeba przyznać, że jest to jeden z lepszych filmów o wampirach i paradoksalnie mimo, że opowiada o krwiopijcach, trudno uznać go za czysty gatunkowo horror. Nic zresztą dziwnego – więcej w tym filmie o przyjaźni, miłości i dokonywaniu ludzkich trudnych wyborów, niż straszenia i wysysania krwi. Ten film ma drugie dno, co w nurcie wampirycznym nieczęsto się przecież zdarza. „Wywiad z wampirem” powstał w 1994 roku i stał się ogromnym kasowym sukcesem. Potem w świecie filmowych wampirów zapanowała cisza. Ale była to cisza pozorna. O ile w świecie filmu niewiele się działo, o tyle w świecie literackim nastała istna wampiromania, także i scenarzyści nie zasypywali gruszek w popiele. W 2003 roku pojawił się pierwszy owoc tego wampirycznego fermentu w postaci pierwszej części niezwykle popularnej trylogii „Underworld”. Nie jest to może przesadnie dobry film, ale zapoczątkował trwającą do dziś lawinę filmów o krwiopijcach i wskrzesił postać wampirzycy jako głównej bohaterki. Jeśli chodzi o charakter filmu to jest to specyficzne połączenie motywów z „Draculi” (arystokratyczne pochodzenie klanu wampirów) z motywem z filmu „Blade” (wampir uzbrojony po zęby w broń palną) i miłosnymi rozterkami rodem z Szekspira – w największym skrócie streszczając fabułę: dwa skonfliktowane od wieków 'rody’ (uzbrojonych po zęby wampirów i uzbrojonych po kły wilkołaków) i chłopak oraz dziewczyna. Oczywiście wybucha między nimi niemożliwa do spełnienia miłość… i mniej więcej wszystko jest już jasne. Prawdziwy wysyp filmów o wampirach nastąpił w 2008 roku, i jak to w takich sytuacjach bywa – różnie było z jakością. I tak niemal niezauważony przez europejskie kina przemyka świetny film szwedzki „Pozwól mi wejść”. I nic dziwnego, że go przeoczono, gdyż w mediach aż huczało o dwóch produkcjach: mizernym „Zmierzchu” i nowatorskim serialu „Czysta krew”. W serialu „Czysta krew” opartym na błyskotliwym w swej prostocie pomyśle (Co by było, gdyby okazało się, że wampiry koegzystują z nami i gdyby nagle postanowiły się ujawnić?) twórcy rozwinęli wątek uczłowieczania wampira i posunęli się chyba najdalej, jeśli chodzi o zamazanie granicy między krwiopijcą, a statystycznym Kowalskim. Wampiry stają się tu najzwyczajniej w świecie kolejną walczącą o swoje prawa mniejszością, tak jak to wcześniej czynili czarnoskórzy czy homoseksualiści. Wampiry zakładają swoje stowarzyszenia i starają się tak wpłynąć na społeczeństwo, by żyło im się jak lepiej. Niby nic nowego, na dodatek straszenia się tu nie uświadczy, a jednak jakże ciekawie się takie novum ogląda – zaryzykowałbym stwierdzenie, że nie jest to serial poświęcony wampirom, co raczej przemianom społeczeństwa – bo przecież, równie dobrze zamiast wampirów mogli by to być kosmici. Na dodatek wcześniej już były filmy i seriale traktujące o walce mniejszości o swoje prawa, tyle tylko, że serial ten przykuwa naszą uwagę poprzez nieustanne pobudzanie ciekawości – jesteśmy zaintrygowani tym, jak się ta zębata mniejszość urządzi w naszym świecie, jak go zmieni… co tam jeszcze drzemią za pomysły w głowach scenarzystów. W końcu czyż nie jest to ciekawe, gdy w serialu pokazuje się nam, jak w zwykłym supermarkecie pojawia się sztuczna krew na specjalnym stoisku przeznaczonym tylko dla wampirów, jak powstają nowe gadżety i programy telewizyjne, gdzie na przykład mówi się o modzie na uprawianie seksu z wampirami? Wampir jest w tym serialu zwyczajnym człowiekiem, tyle tylko, że ma dwa zęby nieco dłuższe i specyficzną dietę – już nie morduje, nie jest otoczony aurą niesamowitości i nie wzbudza lęku. Ten serial można uznać za ciekawostkę i posunięcie postaci wampira do granicy, za którą trudno sobie wyobrazić jeszcze bardziej upodobnionych do ludzi wampirów. Dobrze by było, gdyby poszerzanie nurtu wampirycznego zatrzymało się na ciekawym serialu, niestety w tym samym roku powstał film, który zapoczątkował modę na przesłodzone metroseksualne, wymoczkowate wręcz wampiry – fatalne potknięcie, którego skutkiem było wybicie wampirom kłów i ich upadek jako nadprzyrodzonych postaci w celuloidowym świecie. Tym filmem był oczywiście „Zmierzch”. Jest to film o młodzieży i zdecydowanie dla młodzieży, a jeszcze bardziej zdecydowanie dla jej żeńskiej połowy, gdyż film jest ni mniej, ni więcej niczym innym jak tylko… historią miłosną. Bohaterowie „Zmierzchu” to już wampiry tylko z nazwy, bo w rzeczywistości mamy tu zgraję nastolatków. Jeszcze pół biedy, jakby byli zbuntowani, że nie wspomnę o takich motywach, jak pamięć o popełnionych zbrodniach, czy potworna nuda związana z nieśmiertelnością; żeby chociaż były tak, jak w „Czystej krwi”, pretekstem do zabawy konwencją czy przekazania pewnych prawd o społeczeństwie – niestety nic z tego. Co gorsza bohater „Zmierzchu”, metroseksualny nastolatek, nie przeklnie, nie zapali, nie napije się, ani nawet dziewczyny do łóżka nie zaciągnie. O piciu krwi już nie wspominam, bo wampiry ze „Zmierzchu” kłów nie mają, więc i nie gryzą, co więcej, nie boją się ani krzyża ani wody święconej. O czosnku też można zapomnieć. Nawet promienie słońca im nie szkodzą – wręcz przeciwnie zamieniają je w olśniewająco piękne istoty. Wielbiciel wampirów mógłby teraz soczyście zakląć i zapytać: „to w końcu są wampiry czy elfy?” i byłoby to jak najbardziej słuszne pytanie. Bohaterowie tej mizerii poprzez swe ugłaskanie i ugrzecznienie nawet z ludźmi z krwi i kości nie mają za wiele wspólnego. Proszę zestawić Nosferatu czy Draculę z postaciami ze „Zmierzchu” i zadać sobie pytanie – to jeszcze wampir czy już… – i w tym miejscu wypadałoby wymyślić jakąś nową nazwę, by nie krzywdzić zasłużonej dla horroru postaci. Honoru wampirzej dynastii, wraz z jej tradycjami, obronił w 2008 roku niewątpliwie tylko szwedzki film „Pozwól mi wejść”. Przesiąknięty nastrojem skandynawskiego kina – w krainie zasypanej śniegami i zasnutej czernią nocy następują po sobie tajemnicze morderstwa – czyż nie współgra to idealnie z mrocznymi historiami o krwiopijcach? Jak najbardziej! Postaci wampirzycy bardzo blisko jest do pierwowzorów ze słowiańskich podań: światło jest dlań śmiertelnym zagrożeniem, gdy wampirzyca ukąsi ofiarę, powoduje jej przemienienie w wampira, jest nieśmiertelna i mimo wieku, którego nawet ona nie jest w stanie określić, jest więźniem dziecięcego ciała. O żądzy krwi i nadludzkiej sile już chyba nie muszę wspominać. Klasyczna postać wampira okraszona tak ludzkimi cechami, jak samotność i empatia. Podobnie jak w przypadku „Wywiadu z wampirem”, film jest o wiele głębszy niż mogłoby się wydawać, gdy czyta się opis – jego esencją jest samotność, wykluczenie ze środowiska, a przede wszystkim tolerancja i przyjaźń. Co więcej, przyjaźń między głównymi bohaterami, wampirzycą i wyalienowanym chłopcem, jest bardzo niejednoznaczna: ociera się wręcz o miłość i ledwie wyczuwalny, delikatny akcent rozkwitającej seksualności. Gdy się zestawi ten film ze „Zmierzchem”, docenia się talent szwedzkiego reżysera i jeszcze dotkliwiej bolą zęby od infantylności superprzeboju zza wielkiej wody. Film Szweda pokazuje, że aby nakręcić świetny film z nurtu wampirycznego, wcale nie potrzeba ogromnych kwot utopionych w morzu efektów specjalnych (jak to miało miejsce w „Zmierzchu”) i jest też sygnałem, który polscy filmowcy powinni wziąć sobie do serca – sygnałem, świadczącym o tym, że i my moglibyśmy bez problemu nakręcić TAK DOBRY HORROR! Nie wiem, czy podobnie pomyślał Juliusz Machulski, czy też dobre pomysły chadzają parami, ale i u nas po 25 latach od czasu mizernego „Lubię nietoperze” powstał wreszcie dobry film o wampirach, tyle tylko, że… komedia. Wampiry Machulskiego to dość specyficzna rodzinka, która z racji swych norm żywieniowych nigdzie nie może na dłużej zagrzać miejsca – w filmie osiedlają się oni na mazurskiej wsi, pomiędzy w większości biednymi i prostymi ludźmi. Pierwsza wyraźnie rzucająca się w oczy zmiana to odporność na światło, kły też nie rzucają się w oczy, co więcej okazuje się, że i dla wampira „starość nie radość”: w jednej ze scen senior rodu traci kły! Brak w filmie kołków, wody święconej i wgryzania się w szyję… Co więc pozostało? Szczęśliwie owa rodzinka cały czas spożywa krew tyle tylko, że dla odmiany kąsają ludzi po stopach (nie zarażając przy tym pokąsanych wampiryzmem). Obowiązkowo wszyscy są bladzi i długowieczni. Film nie jest rewelacyjny, ale na pewno dobry. Można rzec, że Polacy nie gęsi, swoje wampiry też mają, a że w krzywym zwierciadle i nie stawiające mitu na głowie, cóż, może to i lepiej – zwłaszcza, że przecież komuś mogło przyjść do głowy nakręcenie polskiego produktu zmierzchopodobnego. To byłby dopiero horror! Rok 2008 był dla nurtu wampirycznego niezwykle ciekawy – z jednej strony narodził się największy kicz związany z wampirzym uniwersum („Zmierzch”), z drugiej strony na telewizyjne ekrany zawitał nowatorski serial bawiący się w bardzo inteligentny sposób konwencją („Czysta krew”), z trzeciej jeden z lepszych filmów reanimujących postać tradycyjnego wampira („Pozwól mi wejść”). Później nic ciekawego się już właściwie nie działo. „Kołysankę” Machulskiego z 2010 roku można potraktować jako ciekawostkę i świadectwo, że i my możemy i całkiem ciekawie nam to wychodzi, jak już się postaramy. Jeśli zaś chodzi o bieżący rok, to niestety czeka nas ciąg dalszy tłamszenia wampirów, bo oto lada moment na ekrany kin zawita kolejna część trylogii „Zmierzch”. Na szczęście takie filmy, jak „Pozwól mi wejść” niosą nadzieję na lepsze, a myślę, że są na to spore szanse – a to dlatego, że daje się powoli wyczuć pewne „zmęczenie materiału”. A w takich chwilach oczywiście zaczynają się poszukiwania czegoś nowego. W 2009 roku na ekranach kin zagościł film „Daybreakers. Świt”, który można potraktować jako jedną z możliwości rozwoju kina wampirycznego. Nie jest to film wysokich lotów, ale wyznacza nową ścieżkę – ścieżkę, w której dochodzi do połączenia mitu o wampirach z fantastyką spod znaku „Matrixa”. Mamy tu świat opanowany przez inteligentne wampiry tworzące własną cywilizację. Wolni ludzie są na wymarciu i aby przeżyć, muszą się ukrywać. Sztucznie hodowani ludzie są przymusowymi dawcami krwi. Problem w tym, że zapasy krwi kurczą się coraz bardziej i wampirzej społeczności lada moment w oczy zajrzy widmo głodu. Nie da się ukryć, że „Daybreakers” w kinie wampirycznym jest powiewem świeżości i szkoda tylko, że dość szybko film grzęźnie w koleinach typu: strzelanina-pościg-strzelanina. Wampiry od czasów przekazywanych ustnie z pokolenie na pokolenie podań i legend do dnia dzisiejszego przebyły długą drogę naznaczoną niesamowitą przemianą (zwłaszcza jeśli chodzi o świat literatury i filmu). Przyśpieszenie cywilizacyjne przełożyło się również na przyspieszenie przemian wampira – w zasadzie cała rewolucja w nurcie wampirycznym rozegrała się przeciągu kilkudziesięciu ostatnich lat (z naciskiem na ostatnie półtorej dekady). Zmiany niby powinny być dobre, są motorem rozwoju cywilizacji, ale nie zawsze są takie, jak się wydają. Wampir zmienił się nie do poznania: od bestii po zniewieściałego chłoptasia, który wzbudza raczej uśmiech politowania niż grozę. Czy Nosferatu, Dracula i Edward Cullen ze „Zmierzchu” to nadal ten sam gatunek? Śmiem wątpić, choć oficjalnie określa się tę postać tym mianem. Jakie będą dalsze losy wampira? Czy utonie w powodzi tandety w rodzaju trylogii „Zmierzch”, czy stanie się przyprawiającą o ból zębów mieszanką demona i Rambo, jak to było w przypadku serii „Blade”, czy też jest nadzieja na to, że wampir znowu będzie straszył, jak to było przy okazji filmu „Pozwól mi wejść”? A może podąży ścieżką wytyczoną przez „Daybreakers”? Ewolucja wampira tak bardzo przyspieszyła, że stał się istotą nieprzewidywalną i doprawdy trudno przewidzieć, jakie będą jego kolejne wcielenia. W „Kołysance” Juliusz Machulski pozbawił kłów jednego ze swych wampirzych bohaterów. Pozbawienie ich wampira równać się może tylko z kastracją; to tak jakby go pozbawić najważniejszego atrybutu. Machulski, być może nieświadomie, symbolicznie ukazał los współczesnego filmowego wampira. Wampira wykastrowanego. Wampira, który całe wieki budził grozę, zarówno w literaturze, jak i w filmie – stracił kły… Zmieniono go w metroseksualnego wymoczka (lub, do wyboru: osiłka obwieszonego karabinami). Współczesny wampir już nie budzi grozy, częściej raczej politowanie. Pozostaje więc mieć nadzieję, że z wampirami będzie tak, jak z muzyką rockową, na którą co jakiś czas powraca moda – wtedy to gitarowe brzmienia rozbijają plastikowy świat syntetycznych brzmień, wpuszczając do świata muzyki trochę świeżości i życia. Może i postać wampira musi dotrzeć do granic absurdu, stać się na wskroś plastikowa, by potem z tym większą siłą na ekrany kin wróciła pierwotna, mroczna postać wampira. Pozostaje mieć nadzieje, że ten prawdziwy wampir jeszcze nieraz wstanie z celuloidowego grobu, by nas solidnie nastraszyć.

Motyw arkadii w literaturze, sztuce, filmie. Definicja, opisy, przykłady dzieł oraz wszystko… Internetowa poradnia językowa Polszczyzna.pl. 10+ redaktorów, 20 000+ haseł, 1 000 000+ czytelników każdego miesiąca.
Tydzień filmowy, tygodniem filmowym, ale jest piątek, a co za tym idzie pojawiają się Gosiarellowe przemyślenia. Postanowiłam tym razem zrobić je w klimacie, dlatego poświęćmy chwilę nad ewolucją wampira w kinematografii. Wampiry zmieniały się wraz z ewolucją kina, ale gdyby zobaczyły, jak bardzo ich obecny wizerunek różni się od pierwowzoru, zapewne same wsadziły by sobie kołek w serce. Jednym z pierwszych horrorów w historii kina, a co za tym idzie prezentacji wampirów na szklanym ekranie jest „Nosferatu”, niemy film produkcji niemieckiej z 1922 roku, w reżyserii Friedricha Wilhelma Murnaua. Nosferatu delikatnie mówiąc był paskudny! Podobnie, jak jego pierwowzór słynny Drakula musiał spać w ciągu dnia, gdyż światło słoneczne było dla niego zabójcze. Chcecie wiedzieć czym jeszcze wampiry z początku ubiegłego wieku różniły się od współczesnych? Wygląd wampirów: Są trzy warianty: Paskudny (np. Nosferatu, Dracula), zwyczajny, gdzie ciężko odróżnić wampira od człowieka (np. True Blood, Pamiętniki Wampirów, Wampirzyce) i oczywiście olśniewająco piękny (np. Zmierzch, Kroniki wampirów). Przy wyglądzie warto wspomnieć o uzębieniu krwiopijców. Obrazek po prawej świetnie pokazuje różnice, ale warto dodać, że ostatnio modne zrobiły się wysuwane kiełki (np. True blood, wampirzyce), choć nie bardzo wiem na jakiej zasadzie to niby miałoby działać. Wampirze super power! Im starsze wampiry (a raczej ich wizerunek) tym większe moce. Kiedyś wampiry mogły wszystko! Lewitacja, latanie, teleportacja, czy szybkie przemieszczanie się było normalne. Dziś pozostała im jedynie super szybkość i super siła, z których rzadko korzystają. Kiedyś umiały zmieniać postać. PUFF wampir zmieniał się w nietoperza! PUFF zmieniał się w mgłę. PUFF znowu wampir! Ewolucja odebrała im te zdolności, jak również pozbawiła mocy sterowania zjawiskami natury i wszystkimi "podlejszymi" stworzeniami, jak np. szczury, nietoperze, ćmy, czy wilki. Oszczędzone zostały za to sztuczki umysłowe, jak np. hipnoza (chyba wszystkie współczesne filmy), czytanie w myślach (np. Zmierzch), przewidywanie przyszłości (np. Zmierzch) , zdolność do manipulacji ludzkimi wspomnieniami i uczuciami. Wampirzy kryptonit: Tutaj pojawiają się chyba największe modyfikacje. Niby wampir był niegdyś taki wielki, zły i nieśmiertelny, a mimo wszystko zabicie go było dziecinnie łatwe w porównaniu do dzisiejszych wyobrażeń. W dużej ilości przypadków wampir mógł ponieść śmierć przez własną głupotę, czy zaniedbanie. - Słońce: Wyobraźcie sobie dwa wampiry, typowego Draculę i Edwardzika na słońcu. Jeden z nich chowa się za swoją pelerynką i w momencie zajmuje się ogniem i spopiela, a drugi zaczyna błyszczeć, jak brokat. Ręce opadają. Oczywiście nie wszystkie "nowe gatunki" wampirów świecą się i błyszczą, niczym ozdoby choinkowe. Niektóre dostały anty-słoneczną biżuterię (np. Pamiętniki wampirów), a inne dalej się palą, choć reakcja nie jest natychmiastowa. - Czosnek: Nawet nowoczesne wampiry nie są fanami czosnków, choć głównie dlatego, że nie spożywają ludzkich posiłków (czyt. nie złożonych z ludzi, czy innych żywych ssaków). Starsi wysysacze krwi mieli na niego alergię i odrzucał ich, ale poza Bladem nie przypominam sobie by był dla krwiopijców zabójczy. - Symbole religijne: Wampiry nie boją się już krzyży i spokojnie, gdyby miały stosowną biżuterie lub krem mogłyby uczestniczyć we mszy świętej. Niestety ich przodkowie nie mogli w spokoju się wyspowiadać... Filmowi śmiertelnicy są obecnie zdani na samych siebie i własnoręcznie mordować nadprzyrodzone stworzenia. Podpowiem, że zbierając wszystkie sposoby do kupy, najlepiej zabić wampira zasadą trzech kroków Gosiarelli: 1. odciąć głowę 2. Na wszelki wypadek wpakować drewno w serce 3. Całość spalić. To powinno wykończyć wampira raz na zawsze. Wampirza dieta: Nie wiem tylko czy jest sens zabijać współczesne wampiry. One sobie teraz grzecznie siedzą, polują na zwierzątka lub kupują w sklepie sztuczną krew. Najcięższe i niereformowalne przypadki kradną ludzką krew ze szpitali! Co za barbarzyńcy! Jestem oburzona! Tak czy inaczej zabijanie ludzi dla ich krwi stało się już nie modne..
Powstanie warszawskie w literaturze, filmie, malarstwie, piosence i sztuce. Powstanie warszawskie z całą pewnością należy uznać za jedno z najistotniejszych wydarzeń w dziejach Polski. Stało się ono symbolem patriotyzmu i poświęcenia na rzecz ojczyzny, a także mitem założycielskim wolnego narodu. Mimo że nikt nie podważa
Download Free PDFDownload Free PDF"Studia Litteraria Universitatis Iagellonicae Cracoviensis" , 2021Jakub RawskiThis PaperA short summary of this paper1 Full PDF related to this paper Wizerunek wampira w literaturze i sztuce-omów motyw przytaczając literaturę z kilku epok. 18/20. Motyw wampira zmieniał się na przełomie epok. Na początku był przedstawiany jako potwór, żywiący się ludzką krwią, z czasem był przedstawiany jako istota poszukująca miłości, wiedzy, istota która Download Free PDFDownload Free PDFDownload Free PDF"In Gremium" 2014, nr 8, s. RawskiThis PaperA short summary of this paper1 Full PDF related to this paperDownloadPDF Pack aOQDg. 62 495 304 297 428 341 156 214 430

motyw wampira w literaturze i filmie